wtorek, 28 października 2008

Do Livingston

28.10.2008
Do Livingston

O 6:00 wyruszyliśmy busikiem do Rio Dulce. Noc była bardzo dziwna, bo wiało dość mocno, coś strzelało w górach, jakby wysadzano skały albo rozpoczęły się walki młodocianych bojówek gwatemalskich. Tak czy owak spać było ciężko, ale słońce poranne wynagrodziło nam to swoim ciepłem i dobrze zapowiadającym się dniem. Niestety, w miarę jak poruszaliśmy się na wschód pogoda robiła się coraz gorsza. Pod koniec podroży zaczęło padać i tak już zostało do Rio Dulce. Ponieważ tego dnia miała się odbyć wycieczka po Rio Dulce ( takie dokładne zwiedzanie rzeki, z przyglądaniem się z bliska piraniom i krokodylom) mentalnie przygotowani byliśmy na atrakcje. Ale zdecydowaliśmy, że wycieczkę zrobimy sobie jutro a dziś po prostu popłyniemy do Livingston, znajdziemy miejsce do spania i pójdziemy jeść. Tak zrobiliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz