wtorek, 28 października 2008

Livingston UPDATE

UPDATE
Miasto Livingstone to pomieszanie kultury gwatemalskiej, afroamerykańskiej i nie-wiadomo-jeszcze-jakiej. Przechadzając się po mieście wieczorną porą ma się wrażenie, że ludzie mieszkający w tym miejscu nie mają za bardzo co robić i głównie oglądają telewizję. Nawet jak chcieliśmy coś kupić to byliśmy traktowani jak intruzi, którzy chcieli oderwać ich od ulubionego serialu i na pytanie, czy możemy pomyśleć o jakimś małym rabaciku mówili, że nie ma nawet o czym zaczynać mówić i sugerowali, iż ucieka im film w TV.
Dziś dopadła nas zemsta kolejnego z bogów zepsutej tortilli, jak by się on tam nie nazywał i najpierw ścięło Anię, ale tak poważniej, potem dołączył do Ani Kef, a potem ja. Ania leczyła się środkami, jakie mieliśmy, a my z Kefem wczesnym wieczorkiem wiedzieliśmy, że jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa i pewnie dodatkowe raz albo dwa przyjdzie nam się modlić do porcelanowego boga. Gwatemala nie służyła naszym żołądkom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz